Wella Shockwaves Krem artystyczny nieład

Jest to kosmetyk do zadań specjalnych. Zastąpi on piankę do włosów, lakier a nawet nabłyszczacz :-) Zawiera wszystkie składniki, na których oparte są tamte kosmetyki. W zależności od potrzeb używam go raz lub dwa razy podczas stylizacji włosów. Jeden raz jeśli zależy mi na bardziej naturalnym wyglądzie, wtedy wcieram go w wilgotne jeszcze włosy, tuż przed suszeniem. Dwa razy, jeśli chce mieć jakąś bardziej artystyczną fryzurę :-) Wtedy wcieram go przed samym suszeniem oraz na samym końcu, podczas stylizacji fryzury. I gotowe :-) Oczywiście pierwsza i najważniejsza zasada, jakiej się trzymam podczas stylizacji fryzury, to: "co za dużo, to niezdrowo". Pełną objętości, błyszczącą i gładką fryzurę łatwo uzyskuję stosując tylko ten Krem do stylizacji włosów Wella, niczego więcej już nie stosuję. Ten jeden produkt naprawdę wystarczy aby mieć piękną i zdrowo wyglądającą fryzurę :-)

Muszę przyznać, że nigdy nie używałam tego typu kremów do stylizacji zawsze byłam wierna, żelom czy piankom. Mam grube i dość trudne do układania włosy, więc przed wyjściem z domu zawsze trochę czasu mi zabierało doprowadzenie ich do porządku. Zawsze zależy mi również aby włosy wyglądały bardzo naturalnie i nie były posklejane. Opakowanie to plastikowy słoiczek z zakrętką. W opakowaniu znajduje się sto pięćdziesiąt mililitrów kosmetyku. słoiczek jest czerwony z białą nakrętką. Producent zadbał o szczegółowe informacje na temat kremu, które zamieścił na opakowaniu. Za jedną rzecz muszę pochwalić firmę "wella", a mianowicie fakt, że ograniczyła się tylko do słoiczka, bez zbędnego kartonika i zupełnie bezużytecznej foli. Jak widać da się i niektóre zwłaszcza nasze rodzime polskie firmy powinny brać przykład, to może jak by zrezygnowały z wyprodukowania zbędnego opakowania, ceny kosmetyków by zmalały. Producentom, kupującym jak i środowisku to wyjdzie na dobre. Wracając do produktu bardzo podoba mi się forma słoiczka, bo mam bardzo łatwy dostęp do produktu i sama mogę dozować ilość kremu jaka jest mi w danej chwili potrzebna do użycia. Krem ma termin ważności przez dwanaście miesięcy od momentu pierwszego jego otwarcia. Informację na ten temat znajdziemy na opakowaniu pod specjalnym znaczkiem. Zapach bardzo przyjemny, dość intensywny, bardzo pasuje do włosów, jedyne co mi się nie podoba to fakt, że przez cały czas utrzymuje się na włosach. Trochę przytłumia zapach perfum i dominuje nad nim. Konsystencja jest kremowa i trochę zbita, ma kolor mleczny. Można go nakładać zarówno na mokre jak i suche włosy. Pomimo, że pozostawia posklejane pasma, to włosy są elastyczne i lśniące. Nie wysusza ich ani nie wpływa jakoś bardzo negatywnie na nie. Bardzo łatwo daje się zmyć. Ja rozprowadzam go na dłoniach po czym ugniatam włosy od końców ku górze dzięki czemu powstają delikatne loczki, które utrzymują się nawet cały dzień. Nie podrażnia ani nie uczula wrażliwej skóry głowy. Nie powoduje powstawania łupieżu. Produkt jest bardzo wydajny, wystarczy niewielka ilość aby uzyskać pożądany efekt, a podkreślę, że mam średnio długie włosy, które ciężko się układają. Mimo, że skleja włosy i tak zamieniam ten krem z dotychczasowym, żelem ponieważ włosy wyglądają mega naturalnie, są elastyczne i lśniące, a krem "artystyczny nieład " daje długotrwały efekt. Obietnice producenta zostały spełnione, a po za tym znalazłam jeszcze jedną pozytywną cechę, a mianowicie słoiczek jest niewielki i zmieści się w każdej damskiej torebce, więc w razie potrzeby zawszę można poprawić fryzurę także po wyjściu z domu. Ja osobiście polecam to dobra odmiana od żelu czy pianek, bo nie dość, że utrwala fryzurę to jeszcze dodaje blasku naszym włosom.

Niezastąpiony już od dwóch lat. Polecam !!