Oriflame Swedish Spa Krem antycellulitowy Nr 22683 - 200 ml

Ciekawy bardzo kosmetyk. Po pierwsze - jego konsystencja to bardzo gęsty żel, a nie krem. Z początku mi to nie odpowiadało, miałam wielką ochotę zmyć go zaraz po nałożeniu, ale po jakimś czasie przeszły mi takie odruchy. Ciężko jest mi stwierdzić, jak szybko się on wchłania. Naprawdę! Praktycznie w minutę po nałożeniu - kiedy jeszcze nie do końca ogarniacie, która nogawka jest prawa, a która lewa - już czujecie tak mega efekt chłodzący, że chcecie podstawiać swoje "nażelowane" części ciała pod ogień! Efekt ten z jednej strony jest strasznie przyjemny, ale z drugiej wręcz bolesny - i wcale teraz nie przesadzam! Po nałożeniu długo nie mogłam usiedzieć w miejscu, bo czułam, jakby małe igiełki wbijały mi się w - pardon - pośladki. To uczucie jest tak wyraziste i tak długotrwale, że naprawdę ciężko mi powiedzieć, kiedy ten żel wchłonął się w moją skórę, wybaczcie. Daje efekt chłodzenia do zalet i wad jednocześnie, bo nie wiem, czy mnie bardziej odrzucał, czy może jednak przyciągał. Produkt znajduje się w wygodnej tubce o dość dużej pojemności, łatwo wydobyć z niego resztki. Teraz to, co interesuje nas najbardziej - czy faktycznie działa? Hm, zagadka. W godzinę, dwie po nałożeniu skóra jest wyraźnie bardziej napięta i gładka (za pierwszym razem prawie myślałam, że wyżarło mi cały cellulit - ha ha ha). Później niestety wraca do swojego "normalnego" stanu. Zastanawia mnie, czy gdybym zakupiła parę pakowań i smarowała się tym specyfikiem przez dłuższy czas, to zauważyłabym trwałe efekty? Hm, trzeba wypróbować!