Moja przygoda zaczęła się od próbki z apteki (próbka ma 5ml produktu, który starcza na dobry tydzień!). Od początku stosowania łatwo zapomnieć, że to przede wszystkim filtr a nie podkład – ze względu na niesamowicie dobre krycie. Jednak sam produkt jest na twarzy dość widoczny (tworzy tzw. maską), czego zazwyczaj czepiają się osoby recenzujące ten produkt. Jego główną funkcją jest jednak ochrona przed promieniowaniem. To, że producent zapewnia krycie niedoskonałości nie musi równocześnie oznaczać, że filtr idealnie skomponuje się z nasza cerą i będzie jak magicznie kryjący acz transparentny podkład. Mnie zupełnie nie zaskoczyła ta toporna konsystencja i widoczność na twarzy. Fakt, ma się wrażenie nakładania tynku szpachlą, ale w końcu to przede wszystkim filtr ochronny.